Budapeszt

 

W listopadzie 2001 roku w dniach 18-25 odbywał się w Budapeszcie kurs treningowy dla młodzieży z różnych kościołów chrześcijańskich, z różnych stron świata. Polskę reprezentował Kościół Starokatolicki Mariawitów – a dokładniej: diakon Franciszek Kubik, Tomek Gruszka z Warszawy i ja, czyli Tomek Ciesielski z Łodzi. Ale jak już wspomniałem towarzystwo było międzynarodowe: Finowie, Norwegowie, Islandczycy, Rosjanie, Czesi, Jugosłowianie... nie zabrakło też oczywiście przedstawicieli Węgier. Oprócz środowiska europejskiego mieliśmy uczestników z Indii i Syrii. Nie mogło być inaczej i również organizatorzy tworzyli ciekawą mieszankę kulturową.

Przez cały tydzień mieszkaliśmy w budynku Europejskiego Centrum Młodych Rady Europy.

Jednakże nie można powiedzieć o tym wyjeździe, że był on wypoczynkowy. Codziennie o 9.30 rano zaczynaliśmy nasz pracowity dzień. Ogólnym celem tego treningu było szkolenie młodych działaczy w ruchu ekumenicznym, poznawanie różnych kościołów, różnych kultur.

Pierwszy dzień rozpoczął się od wspólnej kolacji, po której nastąpiła krótka modlitwa (w kaplicy przerobionej z małej sali gimnastycznej) przygotowana przez organizatorów. Po niej było kilka gier i zabaw pozwalających lepiej i szybciej się poznać. Tym zakończył się pierwszy dzień i każdy udał się na spoczynek z mętlikiem w głowie i świadomością, że nie zdołał zapamiętać wszystkich imion z około 30 uczestników.

Jak się później okazało każdy z kościołów przygotowywał jedną modlitwę charakterystyczną dla niego, jak również poszczególne grupy uczestników przygotowywały modlitwy ekumeniczne. Nasz Kościół przygotowywał modlitwę już następnego dnia, więc wieczorem mieliśmy trochę pracy, aby wszystko dobrze przygotować. Modlitwy w języku angielskim (urzędowy w ciągu tego tygodnia) były pewnym wyzwaniem, ale efekt końcowy był bardzo dobry. Nie wszyscy uczestnicy znali Nasz Kościół, więc była to dla nich pewna nowość. Bardzo podobało się uczestnictwo brata Franciszka - ubranego w habit - podczas modlitwy. Był on naszym duchowym przywódcą podczas całego pobytu.

My również nie znaliśmy niektórych kościołów protestanckich, więc cały czas dowiadywaliśmy się wielu nowych rzeczy. Szczególnie ciekawe były prezentacje poszczególnych kościołów. Porównywaliśmy podobieństwa i różnice – co nas łączy, a co dzieli.

Następnych kilka dni wyglądało podobnie. Codziennie mieliśmy do przygotowania jakiś projekt. Raz przedstawienie własnego kościoła, organizacji (Polska Rada Ekumeniczna) innym razem wyjaśnienie, co znaczy ekumenizm w twoim rozumieniu. Mieliśmy kilka wykładów o Radzie Europy, sytuacji kościołów w dawnej Jugosławii itd.

Natomiast wieczorami organizowaliśmy mniej formalne spotkania, aby lepiej się poznać, poznać kulturę innych narodów i dobrze się bawić- a z tym nie było kłopotów. Śpiewy i muzyka milkła dopiero około północy, a czasem i później.

Aż nadszedł czwartek (5-ty dzień pobytu) – jako, że nie samą praca człowiek żyje- był to czas wolny. Zwiedzanie miasta zajęło nam cały dzień, a i tak zobaczyliśmy tylko malutki skrawek Budapesztu. Na zakończenie dnia udaliśmy się na kolację do małej restauracyjki (wszyscy uczestnicy). Jeśli ktoś nie znał kogoś to zapewne zmieniło się to tego wieczoru.

A następnego dnia znów do pracy, ale już z nowymi siłami. Choć byliśmy tam tylko tydzień to wydarzyło się tak wiele rzeczy, że nie sposób tego opisać. I gdy wyjeżdżaliśmy każdy życzył sobie i innym, aby spotkać się następnym razem w innym miejscu, i czasie i znów przez krótki czas bawić się i pracować razem.

 

Tomasz Ciesielski

 

powrót